+ 48 81 827 21 85 info@fajnabiblioteka.pl

Opolski Klub Globtrotera powrócił z kolejnej udanej wyprawy. Wyprawiliśmy się do pięknego i dalekiego Petersburga. Podczas marszruty pierwszego dnia zobaczyliśmy: Sobór św. Izaaka, Sobór Kazańskiej Ikony Matki Bożej, pomnik Miedzianego Jeźdźca czyli Piotra I – założyciela miasta i Pałac Zimowy. Praktycznie na każdym kroku napotykaliśmy na coś interesującego – pomniki, piękne pałace i ogromne kamienice z okresu Piotra Wielkiego. Główną ulicą miasta jest Prospekt Newski, a jego sercem imponujący budynek Admiralicji. Spacer zakończył się nad rzeką Newą.
Petersburg jest nazywany Wenecją Północy, miasto zbudowane jest na kilkudziesięciu wyspach, a kanały tworzą urokliwą sieć przecinającą miasto w wielu kierunkach. W programie wycieczki mieliśmy rejs barką po Newie. Z jej pokładu obserwowaliśmy wypełnione zabytkami brzegi: Pałac Zimowy, Twierdza Pietropawłowska, Szkoła Marynarki – to wszystko było w zasięgu naszego wzroku i robiło niemałe wrażenie. W ruch poszły aparaty i kamery, nastąpiła tradycyjna zbiorówka. Następnie wyszliśmy na brzeg i udaliśmy się do największego muzeum w Europie – Ermitażu. Po krótkim oczekiwaniu weszliśmy do środka i doznaliśmy kolejnego szoku poznawczego – arcydzieła mistrzów holenderskich: van Dycka, Rubensa i Rembrandta wisiały często i gęsto, bogato zdobione i przestronne wnętrza budziły zachwyt, a ilość dzieł sztuki na metr sześcienny przekraczała wszelkie pojęcie. Tempo zwiedzania nie było małe, ale dzięki niezwykłemu talentowi naszej przewodniczki – Pani Beaty zobaczyliśmy większość godnych uwagi rzeczy: salę tronową, malarstwo, rzeźby, ceramikę i niezliczoną ilość innych cudów.
Kolejnego dnia pojechaliśmy do Peterhofu oddalonego o 30 km od Petersburga. To nieduże miasto nad Zatoką Fińską, gdzie znajduje się zespół pałacowo-parkowy założony przez Piotra I i rozbudowany przez carycę Elżbietę oraz Katarzynę II. W parku znajduje się ok. 150 fontann zasilanych z oddalonego o 20 km źródła, podobno do ich działania nie są potrzebne pompy! W niemym zachwycie oglądaliśmy wielką czterostopniową kaskadę, z której woda spływa kanałem do zatoki. Ogród stworzony we francuskim stylu był jasny, pełen zadbanej zieleni i różnych architektonicznych drobiazgów, z których niektóre były nawet całkiem spore. Piotr I lubił myśleć o sobie jako o zdolnym konstruktorze i mogliśmy podziwiać zaprojektowane przez niego fontanny „żartownisie” i różne rzeźby. Te „żartownisie” to nic innego jak fontanny, które niespodziewanie oblewały wodą przechodzących obok ludzi, ale zważywszy na to, że padał deszcz nie robiło nam to wielkiej różnicy 🙂
Następnie przyszła pora na zwiedzanie Carskiego Sioła – letniej siedziby rosyjskich carów. Słuchając naszej przewodniczki odnieśliśmy wrażenie, że rozbudowa i upiększanie Carskiego Sioła było jednym z ulubionych zajęć rodziny Romanowów. Pałac i jego otoczenie rzeczywiście robią piorunujące wrażenie – wszystko jest duże i mocno dopracowane w szczegółach. Przeogromne sale balowe, jadalne i sypialne są w iście barokowym stylu, ściany i sprzęty kapią od złoceń i wszelakich zdobień. Wszędzie wisiały portrety carskiej rodziny, spoglądające na nas czasem srogo, a czasem pobłażliwie. Przechodziliśmy od sali do sali czekając, aż znajdziemy się w tej najbardziej znanej tj. Bursztynowej Komnacie. Tak, mityczna, zaginiona podczas II wojny światowej Bursztynowa Komnata, została pieczołowicie zrekonstruowana przez zdolnych rosyjskich mistrzów i znowu można ją podziwiać w Carskim Siole. Rzeczywiście, taka ilość bursztynu może zrobić wrażenie. Ściany komnaty ozdobione są bursztynową mozaiką, ramy obrazów są bursztynowe, no po prostu wszystko jest z bursztynu. Niestety „k sożalieniu” nie można tam robić zdjęć, ale jeśli jesteście ciekawi na pewno znajdziecie jakieś w internecie ☺
Kolejny przystanek na naszej trasie był na Wyspie Zajęczej – twierdza Pietropawłowska, bo o niej mowa, to najstarszy budynek w mieście. Rozległy teren schowany za wysokim murem pełen jest ciekawostek i architektonicznych perełek, jedną z nich jest sobór Świętych Piotra i Pawła zwieńczony 122 metrową iglicą. W twierdzy mieści się także muzeum poświęcone radzieckiej kosmonautyce, mogliśmy obejrzeć silniki jednej z pierwszych rakiet oraz lądownik badawczego satelity „Kometa”. Niestety, z uwagi na silny wiatr musieliśmy zwiększyć tempo zwiedzania i tak nogi szybko zaniosły nas do nabrzeża, gdzie stał, dumnie przycumowany krążownik Aurora – symbol rewolucji październikowej. Minęliśmy jeszcze niebiesko-biały budynek Nachimowskiej Szkoły Morskiej i powoli wycieczka zaczęła się kończyć. Jej ostateczny koniec obwieścił wystrzał działa z Twierdzy Pietropawłowskiej, był to dla nas znak, że trzeba kupić pamiątki i wydać ostatnie ruble. O godzinie 14.00 wyruszyliśmy do domu. W czasie powrotu wymienialiśmy się wrażeniami i zgodnie doszliśmy do wniosku, że musimy wrócić kiedyś do Petersburga i wszystko dokładnie obejrzeć. Był to niezwykle udany wyjazd, obyło się bez przykrych przygód, grupa była zwarta i wszyscy mieli wielkie serce do turystyki pieszej 🙂

Małgorzata Pidek
Marcin Iwaniak

Zdjęcia: Marcin Iwaniak i Piotr Kubiś